środa, 26 sierpnia 2015

"PÓJDZIESZ DO PAPIEROWYCH MIAST I NIGDY JUŻ NIE POWRÓCISZ"

Hej kochani!
              Dzisiaj książka, a właściwie jej ekranizacja- "Papierowe miasta".
Uwaga spoiler!


   W poniedziałek byłam w kinie, właśnie na tym filmie. Nie przeczytałam tym razem książki, by po filmie ocenić go bez opinii na temat książki. "Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie osiemnastoletniego Quentina (Nat Wolff) wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Chłopak wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów po USA. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy". Tak czytamy na stronie lubimyczytać.pl.
   Cóż, film, według mnie był przeciętny. Nie podobało mi się oczywiście zakończenie. Mimo iż ekranizacja zapowiadała się być kolejną romantyczną historią dwojga ludzi, w której, w ostatniej scenie wyznają sobie miłość, to koniec okazał się zupełnie inny. Główna bohaterka- zbuntowana Margo (Cara Delevingne) była obiektem westchnień Q. Była dla niego celem, dla którego przemierzał setki kilometrów. Cytat w pierwszej części filmu: "Każdemu przydarza się jakiś cud {...} Moim cudem było to, że spośród wszystkich domów w całym stanie Floryda zamieszkałem w sąsiedztwie Margo Roth Spiegelman"okazał się być nietrafny, gdyż w tej długiej podróży po upragniony cel, Quentin nie zauważył, że jego prawdziwym cudem, byli jego najlepsi przyjaciele, Radar i Ben, którzy razem z nim wyruszyli w tą podróż, by wesprzeć najlepszego przyjaciela. W ogóle uważam, że wątki poboczne takie jak miłość Bena do Lacey lub kolekcjonowanie czarnych Mikołajów przez rodziców Radara, nadają temu filmowi scen śmieszności przez co fabuła nie jest nudna ;)

Zwiastun jeśli ktoś nie oglądał:
 

A w tej piosence z filmu się zakochałam:



A wam film się podobał, czy nie? ;)

Love, W

sobota, 22 sierpnia 2015

WIBO. SUMMER EDITION

  Dzisiaj pokażę wam lakier, który zapowiadał się być bublem, ale już po kilku minutach okazał się być naprawdę niezły ;) A oto moja zdobycz: (Po nakliknieciu na zdjęcie jest lepsza jakość ;))


W czwartek wybrałam się na małe zakupy do Rossmanna. Jak zwykle przechadzając się między półkami, natrafiłam na ten lakier, a przyciągnęła mnie atrakcyjna cena 3.99zł za 2x3ml, więc kto by nie kupił? ;) Lakier na paznokciach prezentuje się tak:


Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po otworzeniu, to niestety mały pędzelek. Cóż, może to po prostu przyzwyczajenie, gdyż moje ulubione lakiery to te z Golden Rose i na moje paznokcie, które nazywam 'łopaty' ;) pędzelek był idealny. 
Lakier sam w sobie jest świetny, nie jest lejący, a schnie bardzo szybko, natomiast top coat z brokatem potrzebuje kilku warst, by cały paznokieć pokrył się brokatem. Ja musiałam nałożyć na niego zwykły top coat, gdyż zrobiły się 'górki'. 

Jednak uważam, że całość jest naprawdę dobra i każdemu polecam ten produkt ;)


Love, W

czwartek, 20 sierpnia 2015

'There are nine million bicycles in Beijing'

Hej kochani! Moje całe wakacje polegają na spaniu do południa, oglądaniu telewizji i jeździe na ROWERZE! Uwielbiam to. Lubię czuć wiatr we włosach ;) Dzisiaj wybrałam się na przejażdżkę z moją mamą, która dzisiaj robiła za fotografa ;) W te wakacje próbuję ograniczyć kosmetyki, więc na twarzy mam TYLKO KREM! Sama się dziwię, że wytrzymałam. Widzę dużą różnicę, moja skóra nie jest już zaczerwieniona, a do brwi się przyzwyczaiłam. Tylko moich włosów nie umiem poskromić :) Znacie piosenkę: Katie Melua - Nine Million Bicycles?
A tu macie efekty naszej 'sesji':
 kombinezon: Tally Weijl
Buty: Nike Kaishi


Love, W



Pierwszy post :)

  Pierwszy post jest chyba najważniejszy. Bo przecież to od niego zależy, jak dużo ludzi będzie cię czytać. Cóż, uważam, że ważniejsze jest jednak podejście ludzi do tekstów. Wolę, by zrozumiały mnie 2 osoby, niż czytały bez zrozumienia dziesiątki.

  Mam na imię Weronika. Mój blog to kolejna dawka codziennego życia w całej blogosferze. Mam 15 lat... Dla niektórych wciąż dzieciak, dla niektórych już dorosła. Co uważam ja? Sama nie wiem. Jestem po prostu sobą.

  Długo zastanawiałam się nad założeniem bloga. Jestem trochę chaotycznym człowiekiem, więc nie będzie on tematyczny. Będzie o wszystkim i o niczym, a inaczej mówiąc po prostu mój. Zobaczycie na nim świat opisany z MOJEGO punktu widzenia i dowiecie się czegoś o moim zwykłym/niezwykłym życiu. Na blogu zobaczycie również trochę zdjęć, ubrań, kosmetyków, no bo... "Hello, I'm a girl!".

  By dowiedzieć się trochę więcej, poczekajcie na mnie cierpliwie. :) Myślę, że po jakimś czasie zrozumiecie mój sposób bycia/życia. Mam nadzieję, że mnie polubicie, a przynajmniej zrozumiecie.

Zdjęcie dodane by pochwalić się jak mam pięknie  Ps. To nie jest mój dom ;)

 

 Love, W